piątek, 20 lutego 2015

The Body Shop Glazed Apple Body Butter

Dokładnie pamiętam dzień w którym kupiłam swoje pierwsze masło od TBS ;) Wszystko wtedy było dla mnie takie nowe: nowy kraj, nowi ludzie, nowe pieniądze ;)
Weszłam do The Body Shop po prezent świąteczny i trafiłam na promocje z której musiałam skorzystać! Od tej pory jestem im wierna :)


The Body Shop Glazed Apple Body Butter to limitka, która ukazała się w zeszłym roku w okresie świątecznym.
Pierwszą rzeczą, która mnie w nim uwiodła to oczywiście zapach- taki delikatny i słodki, zupełnie nieduszący! Masło jest koloru bladozielonego i zamknięte zostało w tradycyjne dla tej firmy pudełko o pojemności 200 ml.
Samo pudełko jest solidnie wykonane, dość płytkie dzięki czemu łatwo jest nam wydobyć mazidło do końca. Po upadku na kafelki (a miałam ich kilka!) nie pęka i nic złego się z nim nie dzieje ;)


Jest bardzo wydajne a jego konsystencja przypomina gumę. Wchłania się bardzo dobrze i co najważniejsze szybko. Zapach pozostaje na skórze jeszcze przez jakiś czas.
Dobrze nawilża moją normalną skórę ale nie wiem jak poradziłoby sobie ze skóra suchą.
Dla zainteresowanych podaję skład:


Bardzo żałuję, że Glazed Apple jest z edycji limitowanej. Jeśli jednak będziecie miały okazję je jeszcze gdzieś kupić to szczerze polecam :)


Do tej pory moimi ulubionymi wersjami masełek były: Papaya oraz Passion Fruit



Oba pachną cudownie, bardzo owocowo! Ich konsystencja jest podobna: dość lekka, idealna na cieplejsze dni. Szybko się wchłaniają i pozostawiają na ciele przepiękny zapach :) Właściwości nawilżające mają bardzo dobre, nie uczulają! Nie umiem wybrać, który: papaja czy marakuja podoba mi się bardziej ;)

 Vanilla Bliss- od niego wszystko się zaczęło ;)


Konsystencja tego masła różni się od pokazanych wyżej: jest bardzo gęsta i treściwa, moim zdaniem nie nadaje się na lato, jednak wchłania się stosunkowo szybko. Bardzo dobrze nawilża.
Jedyną jego wadą jest zapach, przy dłuższym stosowaniu staje się uciążliwy! Nie pachnie słodko, jak tradycyjna wanilia i na początku uważałam to za atut jednak po kilku tygodniach zaczął mnie męczyć. Wtedy właśnie przestawiłam się na papaję :) Stosowany od czasu do czasu znowu bardzo mi się podobał ;)


Masełka te nie są niestety bez wad. Jedną z większych jest oczywiście cena, w UK kosztują 13 funtów ale bardzo często można je kupić za połowę ich ceny i to właśnie wtedy robię zapasy ;)
Kolejna rzecz jaka mnie denerwuje to brak wieczka zabezpieczającego!
Innych minusów nie znalazłam :)

A co Wy sądzicie o masłach od TBS? Który zapach jest Waszym ulubionym?

2 komentarze:

  1. Ja miałam na razie tylko Wild Argan Oil, który nie za bardzo przypadł mi do gustu. Teraz w Shinyboxie dostałam nowość, Smoky Poppy, ale jeszcze nie otwierałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arganowy swego czasu bardzo mnie kusił ale nie uległam ;) a smoky poppy nie znam ale nazwę ma zachęcającą ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...